Skip to main content

Gdyby udało się otworzyć drzwi percepcji, wszystko ukazałoby się człowiekowi takim, jakim jest – nieskończonym. William Blake

Być gnostykiem

Z reguły gnoza i gnostycyzm kojarzą nam się z szeregiem sekt powstałych w łonie pierwotnego chrześcijaństwa. Ich nazwy znamy głównie z dzieł polemicznych herezjarchów Kościoła (Ireneusz, Tertulian, Hipolit). Najpopularniejszą z nich, była szkoła walentyńska, która cieszyła się tak wielkim uznaniem, że jej założyciel Walentyn (100-160 rok) o mało nie został Biskupem Rzymu, a tym samym Papieżem Kościoła Katolickiego. Konkurencyjnym ruchem gnostycznym był Manicheizm, którego twórcą był babilończyk Mani (216-256 rok). Dzieje Manicheizmu liczą sobie ponad 1000 lat (III-XIV wiek). Członkiem wspólnoty manichejskiej był m.in. doktor kościoła Augustyn z Hippony (354-430 rok). Manicheizm stanowił pierwotnie ruch synkretyczny poza chrześcijaństwem, jednak jego idee miały silny wpływ na zgrupowania Katarów w południowej Francji i północnych Włoszech.

Poglądy gnostyckie uległy dziś znacznej ewolucji, większość z nich stała się mieszanką gnostycyzmu chrześcijańskiego z manicheizmem oraz pogańskiego hermetyzmu. Zmieszanie się rożnorodnych kulturowo treści jezykowych (niekoniecznie idei) doprowadziło nas do tego, że kiedy czytamy teksty pierwszych gnostyków wydają się nam one niezrozumiałe. Wiele z nich przetrwało po dzień dzisiejszy, a niektóre zostały odkryte stosunkowo niedawno jak np. biblioteka z Nag Hammadi (1945 rok). Idee gnostyków, choć rozrzucone i pofragmentowane możemy więc odkrywać ponownie, jednak często ubieramy je w zupełnie inną formę wyrazu. Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że z powodu upływu czasu nastąpiła zmiana paradygmatów. Ewolucja ta, bez odpowiedniego zrozumienia powoduje bardzo wiele zamieszania. Dotyczy to chociażby takich pojęć jak duch oraz dusza, które obecnie używane są zamiennie, jednak pierwotnie oznaczały zupełnie coś innego.

Wynika to stąd, że współczesny świat jest post-kartezjański, natomiast gnostycyzm był przed-kartezjański. Na umysły gnostyków ówczesnych czasów silne oddziaływanie miały idee platońskie i w ten sposób postrzegano rzeczywistość. Wcześniej świat był trój-dzielny (ciało, dusza, duch), teraz jest dwu-dzielny (ciało, dusza), a nawet w wielu kręgach jedno-dzielny czyli materialny (kwantowy). Wiele pojęć pochodzi chociażby z dziedziny psychologii transpersonalnej i jest produktem naszych czasów. Wcześniej nie ma nawet mowy aby mogło to być zrozumiałe, nie mówiąc już o ludzkości u początków naszej cywilizacji. Niektóre stwierdzenia wymagają bowiem kumulacji doświadczeń wszystkich wieków i dopiero wtedy nabierają właściwego znacznia.

W związku z tym pojawia się pytanie, co oznacza być gnostykiem w znaczeniu współczesnym? Nie chodzi mi o gnostycyzm w sensie takich pojęć jak wtajemniczenia, inicjacje, archonci, eony, pleroma, zbawienie itp. Nie chodzi więc o religię lub sprawowanie kultu, tylko tak po prostu, o zwyczajne życie gnostyka. Nie każdy z nas jest przecież kapłanem zamknietym w kamiennej świątyni, lecz wiekszość z nas prowadzi normalne życie. Praca, wychowanie dzieci, robienie zakupów, wszystko to składa się na rytm całej naszej obecnej egzystencji. Jak zatem należy rozumieć bycie gnostykiem wśród tak złożonej natury świata?

Na pewno nie jest to satanizm, okultyzm, wiara w magię lub czarostwo jak to wiele osób, polemizujących z gnostycyzmem stara się przedstawiać. Z reguły są to chore wizje fanatyków, którzy widzą diabła w każdej szczelinie poza własnym podwórkiem religijnym. Przede wszystkim gnostycyzm to sposób odczuwania świata na głębszym poziomie jestestwa. Gnoza taka nie zmienia rzeczywistości nas otaczającej, tylko rozumie ją z perspektywy innej formy egzystencji. Bycie gnostykiem współcześnie, to tak naprawdę styl życia, który skupia się na jakości wewnętrznej. Jest to zdystansowanie się do świata jaki znamy na co dzień i rozbudzenie w sobie większej aktywności duchowej. Aktywność ta rzuca zupełnie inną perspektywę na problemy, lęki oraz wszystko to, co dookoła nas się dzieje.

Wypowiadane słowa w życiu gnostyka często stają się niewystarczające. Nie można, ot tak sobie opisać doświadczenia gnostycznego, aby każdy był zadowolony. Zawsze jest to gra słów, dla jednych ku zgorszeniu, a dla jeszcze innych ku wyzwoleniu i wolności. Nie każdy więc może zostać gnostykiem. Albo inaczej, każdy może nim zostać, lecz nie wszyscy są do tego zdolni. W znaczniej mierze zdolność tą nabywa się dopiero wówczas, kiedy osiągniemy stan wewnętrznego spokoju (gr. hesuhia). Nie każdy jednak w to wierzy i nie każdy tego chce. Często wielu ludziom przyświeca zwyczajna ignorancja, która zasłania inny wymiar egzystencji ludzkiej. Ludzie potrafią być tak pijani własnymi troskami, że w tym upojeniu nie widzą drogi powrotnej do domu.

Stan ten z reguły spowodowany jest naturą świata zewnętrznego, który powoduje w nas zagubienie. Tak na dobrą sprawę, cały nasz umysł przepełniony jest sprawami związanymi z życiem codziennym. Problemy i troski sprawiają, że doświadczamy coś na kształt burzy psychicznej. Zdystansowanie się do tego i wycieszenie sprawia, że nasze wewnętrzne morze staje się łagodne, muł tak opada, że aż w głębokościach naszego umysłu widać samo dno. W ten sposób gnostyk odkrywa swoją prawdziwą i świetlistą naturę, to kim tak naprawdę jest u podstawy własnego bytu. Nadając temu doświadczeniu nieco gnostycznego smaku powiemy, że w ten sposób odkrywamy nasze "arche". Dopiero w tym stanie umysłu pojawia się zrozumienie, które towarzyszy nam już do końca życia.

Wiedza ta ma swoje konsekwencje. Pozwala spojrzeć na świat nie tylko z bardziej duchowej perspektywy, ale również zrozumieć własne życie, jego cel i szerszy plan stworzenia. To właśnie w tym stanie umysłu gnostycy odkrywali emancjonistyczną strukturę wszechświata, wszechobecną jednię (nie-dualizm), własne boskie pochodzenie i zrozumienie dla wszystkich istot jakie tylko istnieją. Rzecz jasna w czasach nam współczesnych doświadczenia te będa opisywane zupełnie odmiennym jezykiem, często językiem psychologii transpersonalnej (Maslow, Grof, Sutich, Leary, Wilber). Jest to całkowicie nowy aparat pojęciowy, zdecydowanie różny od archaicznych definicji religijnych. W większości jednak przypadków zmuszeni jesteśmy wyjaśniać starożytne idee i dostosowywać je do kanonów pojeciowych współczesnego świata. Sama jednak mądrość pozostaje niezmienna pomimo upływu czasu.

Możemy więc o tym rozmawiać, czytać i ogladać filmy. Możemy wierzyć w Boga lub w niego nie wierzyć. Możemy narzekać na swój los lub cieszyć się życiem doczesnym. Możemy należeć do różnych wspólnot religijnych lub podzielać osobliwe teorie dotyczące Boga, istnienia i wszechświata. Nie ma to najmniejszego znaczenia, ponieważ aby osiągnąć gnostyczny stan umysłu (stan transpersonalny) potrzeba nam to wszystko zostawić z boku i nauczyć się trwać w wewnętrznym spokoju, a prawda sama sie ukaże w całej swojej doskonałości. Dokładnie to miał na myśli Jezus kiedy mówił: …uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych… (Mt 11, 29). Innymi słowy bez wzgledu na nasz status społeczny czy przynależność religijną, jeśli tylko pogłębimy nasze życie, to wszyscy bez wyjątku spotkamy się u tego samego źródła. Doświadczenie to sprawi, że nic już nie będzie takie samo, pomimo tego, że tak naprawdę nic na świecie się nie zmieni. Natomiast to co ulegnie zmianie, to nasze spojrzenie na rzeczywistość i sposób wyrażania naszej najgłębszej istoty.

Autor: gnostyk.pl

Jeśli uważasz ten artykuł za wartościowy to polub go na Facebooku, Tweetuj lub udostępnij na innych stronach.

  • Kliknięć: 429