Skip to main content

Gdyby udało się otworzyć drzwi percepcji, wszystko ukazałoby się człowiekowi takim, jakim jest – nieskończonym. William Blake

Bóg Gnostyków

.. A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś ... (Jan 17,3 Biblia Warszawska)
 
Nie jest już tajemnicą, że ewangelia Jana jest najbardziej gnostycką ewangelią w Nowym Testamencie. W samym tekście znajdziemy dziesiątki słów greckich odnoszących się do starożytnej gnozy. Podobnie jest z powyższym wersetem, który po przetłumaczeniu na język polski stał się jedynie elementem teologii, wyzutym z jego misteriozoficznego znaczenia. Jeśli dobrze przyjrzymy się całej ewangelii i weźmiemy kontekst posłannictwa Jezusa to zauważymy, że przyszedł On objawić Boga Ojca, lub gdzie nie gdzie jak czytamy <imię Ojca> (Jan 17,6). Na tej podstawie gnostycy chrześcijańscy uważali, że Janowi nie chodzi o Boga starotestamentowego Jahwe, tylko odmiennego <Boga Ojca>. Pełen miłości Ojciec Jezusa nie był zdaniem gnostyków Bogiem mścicielem ze Starego Testamentu.
 
Dla wielu współczesnych czytelników Biblii jest to bardzo dziwne stwierdzenie. Jednak podświadomie wszyscy wiedzą, że jest tutaj pewna różnica. Bóg Izraela uchodził za Boga wojującego i zazdrosnego, podczas gdy Bóg Jezusa charakteryzuje się ojcowską i matczyną miłością. Na ten temat powstało bardzo dużo opracowań, które dostępne są w internecie. Ponadto jeśli weźmiemy pod uwagę działalność Jezusa w Izraelu to wydaje się nieco dziwne, aby Jezus przyszedł objawić imię Boże, które jak wiadomo było w Izraelu dobrze znane co najmniej od czasów Mojżesza, a Tora była odczytywana w każdy sabat. Trudno zatem uważać aby Jezus przyszedł zwiastować imię Jahwe lub samego Jahwe narodowi, który na tym imieniu zbudował swoją narodową tożsamość.
 
Kwestie tą można jednak wyjaśnić tym, że Jezus przyszedł z wyjątkowym posłannictwem. Współczesnie możemy powiedzieć, że niekoniecznie jest to objawienie innego Boga. Dużo wskazuje na to, że mamy do czynienia z dwoma różnymi obliczami (personifikacjami) najwyzszej istoty. W jednym przypadku jest to oblicze okrutnego Boga jako Jahwe, a w drugim przypadku oblicze miłującego Boga jako Ojca. Które z tych obliczy jest autentyczne? A może oba, tylko w innej hierarhii wartości? Niektóre systemy gnostyczne traktowały Demiurga (utożsamianego z Jahwe) z emanacją istoty najwyższej. Zdaniem gnostyków, to własnie niższa emanacja lub emanacje utożsamiane często z aniołami (Synami Bożymi Elohim) odpowiadają za stworzenie materialnego świata. W pewnym sensie tłumaczy to zagadkowe stwierdzenia w Nowym Testamencie, przypisujące działania Jahwe właśnie postaciom anielskim (Dz. 7,53; Gal 3,19).
 
I rzeczywiście, w gnostycyzmie idea <Boga Ojca> jako jedynego Boga istniała w opisie <transcendentnego Boga> lub <obcego Boga> albo <Boga nieznanego> nie podlegającego zrozumieniu przez ludzki umysł. Transcendencja ta polega na tym, że Bóg jest źródłem całego istnienia, lecz źródło to jest poza światem. Pierwszą emanacją tego obcego Boga jest jego Syn, czyli po grecku <Logos> (idea-boski rozum) utożsamiany z Chrystusem. Dokładnie z tą samą koncepcją spotykamy się w prologu ewangelii Jana (1,1). Należy jednak zwrócić tutaj uwagę, że użyte w greckim oryginale słowo <arche> tłumaczone jako <początek> nie oznacza początku w sensie historycznym tylko początek w sensie hierarchii bytów duchowych (w panteonie). Zmienia to oczywiście optykę całej ewangelii. W psychologii Junga pojawia się to słowo w definicji <archetypu> jako duchowej idei. Natomiast w starożytnej angelologii znajdujemy to słowo w opisie <archaniołów> lub upadłych aniołów, czyli <archontów>. Na tej podstawie powstało także wyobrażenie Boga jako <architekta> całego wszechświata. We wszystkich tych przypadkach <arche>> odnosi się do duchowej hierarchii pra-bytu.
 
Jednym słowem grecki termin <arche> w ewangelii Jana bez wątpienia odnosi się do duchowej strony rzeczywistości, a nie jak to wiele osób utrzymuje historycznego poczatku świata. W tym kontekście <arche> to nic innego jak duchowe źródło wszelkiego stworzenia, które trwa niezmiennie <tu i teraz>, a zatem bez końca i bez poczatku. Za pomocą <arche> oddano także pierwsze słowa <<Księgi Rodzaju>> w LXX czyli greckim tłumaczeniu Starego Testamentu. Miało to olbrzymi wpływ na interpretację Biblii przez Filona z Aleksandrii, który rozróżnił dwa opisy stworzenia. Jedno dotyczyło duchowego człowieka jako <<archetypowego>> i dopiero potem człowieka cielesnego. Ten archetypowy człowiek zdaniem Filona został zrodzony najpierw w boskim umyśle i po dziś dzień w nim zawiera się cała ludzkość.
 
Podobnie zdaniem Pawła <stary Adam> był typem <nowego Adama> czyli Chrystusa (1 Kor. 15,45-50). Współcześnie można się spotkać z opinią, że jest to nawiązanie do starożytnych opowieści o tzw. <anthroposie> czyli <niebiańskim pra-człowieku> oraz późniejszym <Adamie Kadmonie> żydowskiej kabały. Możemy więc uznać, że jest tutaj mowa o <arechetypie> ludzkości. W każdym bądź razie zdaniem gnostyków chodzi o to, że, to właśnie ten początek <arche> urzeczywistnił w sobie Jezus i każdy kto jest <jego naśladowcą>, czyli jest <uczniem Jezusa> powinien ten boski początek doświadczyć w samym sobie, na głębszych poziomach świadomości, czyli bytu ludzkiego. Można by powiedzieć, że mamy do czynienia z powrotem do początków istnienia i nawróceniem u samej podstawy człowieczeństwa.
 
Mówiąc więc o <arche> nie cofamy się na linii historycznego czasu, tylko sięgamy w głąb naszego jestestwa. Tam niejako dotykamy prapoczątków samych siebie oraz całej ludzkości. Możemy sobie to wyobrazić jako wspólną warstwę, która swoimi korzeniami sięga <boskiego źródła> z którego wypływają (czerpią soki życia) wszystkie <jaźnie> jako indywidualne byty. Ewangelia Jana opisuje właśnie tego rodzaju relacje <niebieskie> w sposób obrazowy, jako krzew winorośli. W opisie tym transcendentny Bóg staje się ogrodnikiem, Chrystus jest winoroślą, a każde indywidualne jestestwo przypomina gałązkę, która wydaje owoce lub usycha (Jana 15,5-8). Czytając zatem te słowa powinniśmy mieć na uwadze najgłębsze poziomy bytu, czyli poziomy <arche> gdzie wszystko bierze swój początek.
 
Zdaniem ewangelisty świat jest więc stworzony (poprawniej wyłoniony) w umyśle Boga, lecz sam Bóg jest poza tym stworzeniem. Objawia się jednak na wiele sposobów. Pierwotnym z jego archetypów czy wyłonień (emanacji) jest <pierworodny Syn> jako <słowo Boga> (Jan 1,1). Nie chodzi tutaj jedynie o widzialną działalność Jezusa na ziemi ale jego znaczenie duchowe w rozumieniu kosmicznym (Hbr 1,1-5). Z Syna-logosu emanują kolejne światy zwane po grecku eony (ainon). Emanacje te należy rozumieć w podobny sposób jak ciepło emanuje z ognia. Nie jest to zatem stworzenie w sensie <coś z niczego> tylko <zrodzenie z Boga>.
 
W gnostycyzmie nie istnieje więc powołanie do życia z niebytu. Wszystko więc co powstało ma swoje źródło w Bogu. Podobnie hebrajskie slowo <Bara> tłumaczone w Biblii jako "stworzył" (rodz. 1.1), w żadnym języku semickim nie oznacza stworzenia. Słowo to ma silne konotacje z odpowiednikiem rodzenia i przypomina wydanie na świat potomstwa. Poprawniejszym więc tłumaczeniem byłoby .... na początku Bóg zrodził (nie stworzył) niebo i ziemię... Wszystkie zatem eony powstały na zasadzie emanacji - jedne z drugich. Królestwa te wypełniają rzecz jasna byty anielskie, a Paweł nazywa je okręgami niebieskimi, z których niektóre są upadłe (Ef 6:10 -12). Generalnie w ramach emanacjonizmu funkcjonuje pojęcie, że czym dalsza emanacja i oddalona od źródła, tym bardziej jest niedoskonała. Sam zaś świat materialny znajduje się gdzieś na krańcach tego systemu.
 
Różne systemy gnostyckie rozróżniają rożną ilość tych eonów. Gnostyk Walentyn twierdził, że istnieje aż 15 par eonów, z czego jednym z nich był eon żeński Sophia (Mądrość Boska). Z kolei Paweł wspomina o człowieku, który wstąpił do trzeciego nieba (2Kor 12,2-4). Tymczasem żydowska kosmografia rozróżniała siedem niebios jako poziomów bytu (Księga Henocha). Musimy mieć na uwadze, że wszystko to dzieje się w umyśle Boga, stąd światy te są duchowe i nie należy postrzegać ich w takich kategoriach jak postrzegamy świat fizyczny. Całość tych eonów nazywała się pełnią Boga po grecku <pleroma> (Jan 1,16; Kol 1,19).
 
W Nowym Testamencie z eonami rozumianymi jako światy, bądź królestwa spotykamy się głównie w listach Pawła. Zdaniem Apostoła narodów ten świat jest eonem grzechu (Ef 2,1-2). Jest to zatem eon trwający w duchowej śmierci. To właśnie od Pawła najwięcej dowiadujemy się na temat powstania i przeznaczenia wszystkich eonów (Ef 3,9-12).Natomiast wg. listu do Hbr 1, 2 eony zostały stworzone mocą Boga przez Syna, który potęgą słowa podtrzymuje je w istnieniu (Hbr 1,3), powstały z tego, co niewidzialne tzn. z Boga (Hbr 11,3 ). Jednak podobnie jak w gnostycyzmie, tak samo u Pawła nastąpiło jakieś pękniecie i ten świat (eon ziemski) został poddany władzy <Szatana> (2 Kor 4,4).
 
Wg. ewangelii Mateusza to właśnie nad <tym eonem> dokonał się <Sąd Boży> i to właśnie eon ten jako <zły kąkol> zostanie definitywnie unicestwiony (Mat.13,39-40). Wg. ewangelii Jana sąd nad tym eonem i władcą tego eonu (archontem) już się odbył (Jan 16.11). Zbawienie więc dotyczy przede wszystkim rzeczywistości duchowej, a Chrystus jawi się nam jako <inaugurator> albo stwórca zupełnie nowego eonu (Hbr 6,5) - w domyśle <eonu życia>. Świat duchowy o którym traktuje Nowy Testament należy więc do rzeczywistości niewidzialnej, duchowej lub wg. Pawła rzeczywistości Chrystusowej.
 
Być może ku zaskoczeniu wielu, ale same ewangelie, a zwłaszcza ewangelia Jana w wielu miejscach przedstawia <eoniczny> charakter stworzenia. Zgodnie ze zrozumieniem gnostycznym wszystkie fragmenty opisujące <życie wieczne> nie mają na myśli życia cielesnego, w sensie - życia bez końca w znaczeniu historycznym. Tak naprawdę to chodzi o zupełnie inną rzeczywistość, poza czasem, o rzeczywistość archetypową. Jest to jakiś odmienny od fizycznego plan duchowy (eon życia) czasami określany jako <królestwo niebieskie>. W tym sensie też zostało użyte słowo <eon> w oryginale, a dokładnie po grecku <ainions zoe> i temat ten przewija się nieustannie w nauce Jezusa.
 
Poznanie zatem Boga oraz jego Syna oznacza nic innego jak wzniesienie się do sfery boskiego bytu. Nie chodzi więc o takie zwykłe poznanie intelektualne tylko poznanie duchowe na najgłębszych poziomach świadomości. Pierwotni chrześcijanie, wśród których byli gnostycy przeżywali tą rzeczywistość w ekstazie. Doświadczali czegoś, co wymyka się ludzkiemu językowi, przez co nie można tego było spisać. Takie duchowe poznanie Boga nazywane było po grecku gnosis, które odnosi się do bezpośredniej praktyki duchowej.
 
…. A to jest życie wieczne (eon życia), aby poznali (epi-gnosis) ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś …. Jan 17,3 (z uwzględnieniem greckiego słownictwa)
 
Widzimy więc, że powszechne rozumienie chrześcijaństwa na podstawie współczesnych przekładów Nowego Testamentu dalekie jest od jego oryginalnego znaczenia. W rzeczywistości to co słyszymy lub czytamy może być daleko rożne od oryginalnego znaczenia.
Autor: Gnostyk.pl

Jeśli uważasz ten artykuł za wartościowy to polub go na Facebooku, Tweetuj lub udostępnij na innych stronach.

  • Kliknięć: 1120