Skip to main content

Gdyby udało się otworzyć drzwi percepcji, wszystko ukazałoby się człowiekowi takim, jakim jest – nieskończonym. William Blake

Wewnętrzna cisza

… A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie… (Fil. 4,7)

W gnostycyzmie nie mamy zbyt wielu potwierdzonych praktyk duchowych. Istnienie jednak niektórych z nich możemy wywnioskować z samego Nowego Testamentu oraz pism gnostyckich. Jedną z nich jest doświadczenie wewnętrznej ciszy nazywanej również pokojem czy pokorą serca. Cisza ta jest naszym pierwotnym stanem, duchowością par excellence. Co ciekawe cisza ta, to przede wszystkim milczenie umysłu. Nie ma znaczenia jakiego gatunku są nasze myśli. Dla jednych z nas ich treść może być przyziemna, a dla innych wzniosła religijnie. Jednak w obliczu gnozy nasze myśli nie mają żadnego znaczenia. Myśli przychodzą i odchodzą, są jak chmury zasłaniające nam niebo. W rzeczywistości ludzkie myśli tworzą swoje własne wersje świata.

Każdy umysł to inna prawda. Zrozumienie tego jest pierwszym krokiem do odkrycia prawdy o naturze naszych myśli, które nigdy nie są stałe, a wręcz przeciwnie, składają się z tysiący kawałków i ciągle się zmieniają. To właśnie myśli powodują podziały międzyludzkie i odpowiadają za aktualny stan świata. Myśli to dualność, a zatrzymanie ich bez względu na treść pozwala przejść z domeny życia psychicznego na wyższy poziom duchowy. Poziom ten znajduje się przed strumieniem myśli i stanowi podstawę naszego bytu. Poziom ten jest stały i niedualny, jest to poziom boskiej jedni, który nigdy się nie zmienia. Paradoksem jest tutaj fakt, że dotarcie do tego poziomu jest także dotarciem do samych siebie. Poznajemy wówczas siebie jako istotę prawdziwą, bo pozbawioną wszelkich masek.

Przed Bogiem możemy stać tylko nadzy, takimi jakimi zostaliśmy stworzeni - jako ikona Boga (gr. eikona tou - zob. Kol. 3,10). Plan psychiczny, a co za tym idzie myślenie lub natura psychiczna zdaniem gnostyków ukształtowała się w wyniku upadku pierwszych ludzi. Dzisiejszy człowiek jest więc produktem otoczenia i działa na podstawie bodźców zewnetrznych. Wcześniej jednak ludzkość funkcjonowała na planie duchowym. W szkole Walentyna mówiło się o tym stanie, że pierwotnie Adam "chodził z Bogiem". Z samej Biblii dowiadujemy się, że „z Bogiem chodzili” również Noe, Henoch, Eliasz, a także inni wtajemniczeni prorocy. Oznaczało to jednak coś więcej jak zwyczajne pobożne życie. Prorocy ci wykraczali poza umysł, aby w głębi serca kontemplować swoje boskie pochodzenie. W ten sposób ludzie Ci byli blisko Boga, a Bóg był z nimi.

Jednym słowem gnostyk doświadczając wewnętrznego milczenia, tak naprawdę partycypuje w boskim uniwersum, czyli w pleromie. Natomiast: ...pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł... z listu Pawła do Filipian to nic innego jak doświadczenie w sobie tej pierwotnej ciszy. To właśnie w tej ciszy gnostyk doświadcza własnego „arche” (początku czyli podstawy bytu) i w ten sposób poznaje samego siebie jako emanację źródła wszelkiego stworzenia. Przypomnijmy, że chrzest gnostycki to nic innego jak zanurzenie się w otchłani Boga  (TractTrip, p. 128, 30-32), która jest wypełniona boską ciszą (wg. Walentyna Sige=cisza, to pierwotna natura Boga nazwana symbolicznie jego małżonaką utożsamianą przez niektórych z Duchem Świętym).

Chrzest wodny zdaniem gnostyków był tylko fizyczną manifestacją duchowej rzeczywistości. Dosłownie to ujmując był rytałem odzwierciedlającym procesy zachodzące wewnątrz osoby inicjowanej. Bardzo wymownie zostało to przedstawione w gnostyckiej Ewangelii Filipa gdzie czytamy ....Jeżeli ktoś został zanurzony w Potoku, lecz niczego w Nim nie otrzymał, a mimo to mówi: „Jestem chrześcijaninem!”, to on jak gdyby tytuł ten sobie wypożyczył. Natomiast jeśli chrzczący się rzeczywiście otrzymał chrzest Ducha Świętego, to posiada on tytuł chrześcijanina jako dar. Temu, który otrzymał dar, daru nie odbierają. Temu zaś, kto otrzymał pożyczkę, ten dług może zostać odebrany.... (ew. Filipa logion 59)

Wyjście więc poza umysł, zanurzenie się w głębokościach ducha i przeżycie źródła własnego bytu jest sensem greckiego słowa metanoia (gr. meta = poza, przekroczyć, gr. noia = umysł i jest to pochodna od nous czyli rozum). Odpowiada to rzecz jasna gnostycznemu opisowi "wewnętrznego człowieka" Apostoła Pawła: ...Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości (agape) <wkorzenieni i ugruntowani>, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem*, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość i poznać (gnoseos) miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą (pleroma)... (Ef. 3,17-19 BT). Nie oznacza to rzecz jasna, że należy całkowicie przestać myśleć. Absolutnie nie. Chodzi raczej o to, aby odkryć w sobie korzenie, które istnieją w wyższym świecie duchowym (ponad lub przed poziomem psychicznym) i z tej perspektywy formułować swoje myśli, nadawać im znaczenie i wypełniać je prawdziwą duchową treścią. 

________________________

*słowa <duchem> nie ma w orginale. Jest to sugestia występująca w Biblii Tysiąclecia nawiązująca do poprzedzającego tekstu EF. 3,16 gdzie Apostoł Paweł wspomina o wewnetrznym, a dokładnie o ezoterycznym człowieku: ...aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka (gr. eso anthropon). Wtręt ten nie zmienia sensu tekstu, tylko bardziej uwypukla jego gnostyczne znaczenie.

Autor: gnostyk.pl

Jeśli uważasz ten artykuł za wartościowy to polub go na Facebooku, Tweetuj lub udostępnij na innych stronach.

  • Kliknięć: 403